Po zakińczení narodnioji szkoły u Lvovi buvm pryjnėtyj v 1911 r. do ukrajińskoji Akademicznoji gimnaziji. Vże v perszij klasí zachopyv mene patrijotyczno-revolucijnyj duch todísznioji gimnazijnoji mołodí.
V tomu rocí ukrajińske suspilstvo Lvova śvėtoczno vidznaczało 100-litníj juviłej narodyn Szaszkevycza, i kotrohoś dnia. voseny 1911 r. vidbuło sė vełyke narodnie vicze. Uczní gimnaziji, chotiaczy vziaty uczasť u viczu, prosyły v dyrektora vilnoho dnia, czoho, rozumijet sė, ne distały. Todí prohołosyły strajk, i protėhom perszoji hodyny navczanė vsí klasy vid 3-oji do 8-oji demonstracijno załyszyły budynok i piszły na “Vysokyj zamok” vidbuvaty vicze. Nas “sztubakiv” z 1-oji i 2-oji klasy ne “zmobilizuvały”, i ostałyśmo v budynku ta vidbuvałyśmo navczanė. Ja protėhom dvoch hodyn “buntuvavm” klasu, szczo my takoż povynni pity za starszymy, i klasa vkińcí vyriszyła, szczo vychodymo. Pry zamknenij brami sydív “tercijan” z kluczamy, jakyj distav doruczenė vsích, chto chocze, vypuskaty, odnak níkoho z ucznív ne vpuskaty do seredyny. Provadyvm zmobilizovanu klasu i perszyj vyjszov na vułyciu, odnak reszta sė nalakały i zavernuły. Tak ja sė opynyvm “poza muramy” i vidtak musív buvm vidsydíty v “karceri” ti dvi hodyny navczanė, jaki “prostrajkuvav”. Ta se hartuvało duszu!
1913 r., buvszy v 3. klasí, vstupyvm do Płastu, v jakim stałyv śvij charakter pid vpłyvom naszoho nezabutneho Drota aż do 8. klasy, v jakij opynyvm sė voseny 1918 r. Todí my, starszi uczní, znałyśmo, szczo avstrijska derżava sė bude “rozlitała”, tvoryłyśmo tajni revolucijni hurtky dla pidhotovky povstanė i żdałyśmo na pryhożyj moment i znak zhory. Namy provadyv duże lubłenyj choruńżyj USS Ivan Porytko, jakyj vczyv nas na “Vysokim Zamku” vijskovoji sztuky, dyscypliny i oruduvanė krisom. Aż tut straszna choroba “espanka” desėtkuvała ludej vi Lvovi, szkoły zakryto, a mołodí poruczało sė vyjizdyty z zahrożenoho mista. Naszi rodyczi pisłały nas, dítej, do naszoho dídunė, o. Ihnatija Mułyka, jakyj buv todí parochom seła Załukvy bila Hałycza. Tam mavm żdaty na nakazy.
Dnia 2. łystopada 1918 r. o hod. 5. ranku zavoruszyła spokij v naszij chatí vistka, jaku pryvezła zi Lvova Ivanna Błażkevycz, żinka miscevoho dyrektora szkoły. Vona tilky-no vyjichała nicznym pojizdom zi Lvova i rozpoviła nam, szczo vże povivajut synio-żovti prapory. Dla nas, rozumijet sė, stało jasnym, szczo treba nehajno díjaty. Seło Załukva buło śvidome, viddałene vid Hałycza vsioho 700 do 800 metriv, położene nad riczkov Łukvov. Hałycz, kołyszníij nas słavnyj “Kniażyj Horod”, buv todí cíłkom moskvofilskym. Vid riadu lit caruvały tam śvėszczennyky moskvofiły i takym zrobyły cíłe misto, za vyjimkom kilkoch patrijotycznych rodyn. Mení buły dobre vidomi ti miscevi vidnosyny, toż ja vidrazu zdavm sobi spravu, szczo treba díjaty nehajno. Znajuczy, szczo v seli perebuvaje na kilkadennij vidpustcí kołyszníj student rohatyńskoji gimaziji, a todí desėtnyk USS Vasyl Myron, nehajno pobih do neho. I naborzí zaalarmuvałyśmo i zmobilizuvałyśmo cíłe seło. Vsí ochoczi, a perevażno mołoď, mały zjavyty sė v budynku szkoły ne pizníjsze 8. hod. ranku. Ja miż tym vidszukavm v stodoli kozackyj spys i na neho prykripyv synio-żovtyj prapor, jakyj buv v nas doma, i tak piszovm do nedałekoji szkoły. Tam zibrało sė vże bahato narodu, a perevażno mołody. V seli vidszukałyśmo czotyry krisy, z czoho dva buły dobri, a druhi dva zipsuti (ta chocz dobri na postrach), i dekilka bahnetiv. Z trudom vsí łedve sė pomistyły v najbilszij zali szkoły.
Todí mij dídunio zaprysėhnuv vsích na virnisť Ukrajiní, vidczytujuczy prysiahu, jaku miżtym sam ukłav, a ja z hordistiu derżav synio-żovtyj prapor, na jakyj vsí prysėhały. To buv níkoły nezabutníj vełycznyj moment. Zapanuvav vełykyj pidjom ducha i nacijonalno-patrijotycznyj herojizm.
Oformyłyśmo v pochid i ruszyłyśmo perebyraty vładu v mistí Hałyczi. Provadyv nas des. USS Vasyl Myron. Za nym v perszim rėdí iszły czotyry mołodcí z krisamy, szczo ochoroniały prapor, jakyj derżavm v rukach, marszujuczy v perszij czvircí. Vsí reszta marszyruvały za namy czvirkamy, kożnyj nesuczy jakuś zbroju, jaku mih vchopyty. Zaraz pry vchodí do mista rozzbrojiłyśmo kilkoch poodynokych vojakiv, dekotri z nych sė pryłuczyły do nas. Najvażníjsze buło “zdobuty” stanyciu derżavnoji żandarmeriji, jaka buła dosyt czyselna.
Ta tut nam spryjało szczastė, buła szcze vczasna hodyna ranku, i koły zamarszytuvałyśmo pered stanyciu, tam szcze majże vsí spały. Tak my zdobuły łehko dvajcėtkilka krisiv, jakymy nehajno ozbrojiły naszu mołodu “armiju”.
Marszyrujuczy hołovnym hostyncem v naprėmi żeliznyczoji stanciji, nabłyzyłyśmo do budynku, de prymiszczuvało sė t. zv. “Etappen Stationskommando”. Koły prybłyzyłyśmo do budynku, buło dano v naszomu naprėmi kilkanajcėt postriłiv. Nasz komendant nakazav rozsypaty sė v rozstrilnu, szczo j zrobyłyśmo. Koły vorohy to zavvażyły, vyvisyły na podvirji domu biłyj prapor i piddały se bez dalszohoo sprotyvu (jich ne buło bahato). Tam zdobułyśmo dva harni koní verchivcí, i vidtodí nasz komendant provadyv nas, jiduczy na koní, a ja takoż stav “choruńżym” na koní. Żeliznycza stancija buła nedałeko viddałena, i my perebrały jeji bez żadnoho oporu. Vsiudy na zajnėtych namy pozycijach ostavlałyśmo naszi stijky. Vidtak povernułyśmo do seła Czetverky, u pidníżi Kryłosa, de buv roztaszovanyj vełykyj postaczalnyj tabir, jakyj sė składav perevażno z Czechiv. Skazałyśmo jim, szczo Avstriji vże nema, nechaj idut buduvaty svoju derżavu, a tut postała Ukrajina. Vony skakały, spivały z radosty, kydały szapkamy vhoru i peredavały nam vse majno bez oporu. Tilky starszyny ne chotíły peredaty kasy, zajavlajuczy, szczo hroszi rozdílat pomiż svojich żovníriv. My povernułyśmo do Hałycza, de miż tym utvoreno tymczasovyj komitet dla upravy mistom, a nam obom, Myronovi i mení, doruczeno nehajno jichaty verchom do Stanysłavova viddałenoho 20 kilometriv, i prosyty tam, aby nam prysłały do Hałycza vijskovu komandu mista.
Bez provołoky pustyłyśmo sė v dorohu, z krisamy czerez płecze i z revolveramy pry bocí, Myron v svojim striłeckim odnostroju, a ja v gimnazijnim mundyrku z synio-żovtov opaskov na livomu ramení. Chocz jaki bułyśmo pomuczeni, ta ne vidczuvały toho, bo nasz “rejd” buv bahato pryjemníjszym, czym mohły byśmo buły mrijaty sobi. Vzdovż dorohy na pasovyskach i po sełach, jaki perejizdyły, vybihały naproty nas díty i vitały nas okłykamy “Słava, słava ukrajińskym kozakam!”. Szczo za hordisť i szczastė rozpyrało naszi hrudy, napovniało naszi sercia nadijov na volu naszoho Narodu!
Vveczeri prybułyśmo do Stanysłavova, de panuvało todí straszne zamiszanė, vperto vsiudy hovoryło sė, szczo Polaky sė pryhotovlajut vidibraty vładu vid Ukrajińcív. Nam obicėno prysłaty dvoch starszyn, jaki sė zajmut vsíma spravamy v Hałyczi.
Moho brata Lubomyra, todí lejtenanta avstrijskoji armiji, zastavm na jeho pryvatnij kvartyri choroho na “espanku”, v vysokij haraczcí. Vnoczi vernułyśmo sė nazad do Hałycza i z pryjemnistiu stverdyły, szczo naszi mołodí, ne vyszkołeni szcze vojaky revno i pylno vykonuvały svoju służbu na pryznaczenych jim stijkach bez uvahy na hołod i chołod, bo ní sprava odínė, ní procharczuvanė ne buły szcze zorganizovani czy vidpovidno naładnani.
Nastupnoho dnia prybuły zi Stanysłavova chor. artyleriji Jarosłav Huzar, syn miscevoho notara, jakyj perebrav komandu dvircia, ta sot. (zabuv prizvyszcze) USS, jakyj perebrav komandu mista. Dla mene ne buło vyhladiv na korysnu praciu v Hałyczi, bo jak zapalczyvyj junak chtívm jichaty “vojuvaty”, vyzvolaty zachopłenyj miż tym Polakamy Lviv.
Mení sė vdało vkorotcí perejichaty do czastyn UHA, roztaszovanych v Davydovi i Sychovi pid Lvovom. V misėcí berezní distavm sė do “Artylerijskoji szkoły starszyn”, v jakij perebuvavm aż do vidvorotu naszoji armiji z-pid Lvova. Todí peremineno naszu szkołu na t. zv. “Bateriju odnoricznych”, a opisla absolventiv naszoji szkoły poprydíluvano do riżnych baterij, de buła na nych potreba. Ja ostavm sė v bateriji por. T. Mackova i brav uczasť v “czortvkivskij ofenzyvi” ta ińszych bojach. Pisla vidvorotu za Zbrucz brav uczasť jak choruńżyj v bojach pid Starokonstantynovom, Żytomyrom i Korostenem. Perebuv v Ukrajiní plamystyj i povorotnyj tyf i pisla rozpadu UHA popavm v polskyj połon, z jakoho vtík i v Kyjevi sė zhołosyvm do armiji UNR, z jakov vidbuvm vidvorot z Kyjeva aż do Lvova. Tut todísznia Verchovna Płastova Rada nadíłyła mene za uczasť v vyzvolnych zmahanėch najbilszov poczestiu, imenujuczy mene “Heťmańskym Płastunom Skobom”.
Po składení ispytu zriłosty v Akad. gimnaziji u Lvovi studijuvav medycynu v Zagrebi i Vidní, a pisla nostryfikaciji v 1930 r. i vidbutė praktyky praktykuvav pryvatno v Czortkovi, a vidtak u Lvovi, de aż do prychodu bolszevykiv buv kerivnykom urologicznoho viddíłu “Narodnioji Licznycí” u Lvovi.
Po prychodí bolszevykiv na naszi zemli vtík na zachid i buvm likarem v Żywcí bila Bielska, v síczní 1944 r. perejichavm do Münchenu, Nímeczczyna, a v 1950 r. vyemigruvavm do ZDA i tut, znostryfikuvavszy studiji, praciuju jak vilnopraktykujuczyj likar v Brooklyní. Beru uczasť v ukrajińskych tovarystvach.
Dżereło: Spohad z Hałycza dr. med. Makaruszky Andrija Bohdana, rodżenoho 30. żovtnė 1901 r. v Kołomyji, Hałyczyna, syna Ostapa i Evgeniji z rodu Mułyk v knyzí Mychajła Huculaka “Perszyj łystopad 1918 roku”
Vziato vid: Płastove medija 100krokiv.info
Redagovano: Hałyczyna.eu